SELFCARE
04.03.2023
Czy z moją cipką jest coś nie tak?
Dołącz do #bossiercommunity – zapisz się do newslettera i zdobądź wyjątkowe materiały!
Ostatnimi czasy dużo mówi się o body positivity, czyli ciałopozytywności. Staramy się odejść od sztywnego definiowania piękna i idealnej sylwetki, aby stworzyć bezpieczną przestrzeń dla każdego człowieka. Bez oceny, bez skrępowania i bez narzucania sztucznych wzorców. O tym czym jest kompleks genitaliów, pisze Nina Baranowska.
A co z akceptacją cielesności w kontekście seksualnym? Temat ten jest regularnie pomijany, ponieważ zdaje się mało istotny czy zbyt intymny. Jednak nic bardziej mylnego! Jesteśmy przyzwyczajeni do widoku półnagich lub nagich modelek na Instagramie, w kampaniach czy filmach, jednak nie zdajemy sobie sprawy, że bombardowanie takimi obrazami może znacząco pogorszyć relacje z naszą intymnością. Jedyne, co obserwujemy to małe, idealnie symetryczne waginy oraz długie, proste penisy. Filmy porno też tutaj nie pomagają, ponieważ promują takie same wzorce. W dodatku, niemalże każdy aktor i aktorka są bezbłędnie ogoleni, a podczas seksu prezentują doskonale wyrzeźbione mięśnie brzucha i nienaganną mimikę. Taki obraz może wpędzić w kompleksy całkiem sporo osób.
Sytuację pogarsza fakt braku edukacji seksualnej w naszym kraju, a co za tym idzie — brak możliwości wytłumaczenia młodym ludziom pewnych naturalnych różnic w anatomii. Przyszło mi teraz do głowy pewne bardzo popularne zdjęcie modelki Kendall Jenner w czerwono-pomarańczowym bikini. Fotografia ta wywołała wyjątkowe wzburzenie przez swoją nierealistyczność. Zarówno w kontekście całej sylwetki, jak i… strefy bikini! Jenner miała bowiem na sobie mikroskopijne majtki, które większości kobiet nie zasłoniłyby całej waginy. Oczywiście, modelka była także precyzyjnie ogolona, a na jej okolicach intymnych nie było widać żadnych krostek lub podrażnień. Chyba zgodzimy się, że u 99% z Nas sytuacja wyglądałaby nieco inaczej…
Pamiętajmy o tym, że każda wagina będzie się od siebie nieco różnić. Jednym z największych kompleksów kobiet są wystające wargi sromowe, szczególnie te mniejsze — wewnętrzne. Nawet samo nazewnictwo jest tutaj nietrafione, ponieważ sugeruje ono, że ta część wulwy powinna być mała, a przecież nie zawsze tak jest. Wielkość warg sromowych może się od siebie znacząco różnić. Co więcej, nie wynika to wcale z popełnianych przez nas błędów. Na wielkość warg sromowych nie ma wpływu to, czy się masturbujemy, jakie majtki nosimy, czy jak dbamy o higienę intymną. Warto tutaj zaznaczyć, że czasami wargi sromowe są zbyt przerośnięte, przez co powodują ból w niektórych sytuacjach np.: podczas uprawiania sportu. Wówczas warto udać się do specjalisty w celu konsultacji i podjęcia późniejszych kroków.
Kolejnym elementem, który może różnić się u każdej z nas jest łechtaczka. Ten fantastyczny narząd odpowiadający za przyjemność może być większy, mniejszy, nieco bardziej wystający lub schowany. Różnice anatomiczne wiążą się także z tym, jak działa na nas stymulacja łechtaczki. Te bardziej odsłonięte mogą być wrażliwsze na dotyk, przez co nadmierny nacisk może powodować ból. Warto tutaj podkreślić, że różnice anatomiczne w wyglądzie wagin wpływają na preferencje seksualne i nasze odczucia.
A co z kolorem waginy? Czy zawsze jest on delikatnie różowy? Oczywiście, że nie! Ocień warg sromowych, czy wnętrza wulwy jest niezmiernie indywidualny, ponieważ ma on związek z uwarunkowaniami genetycznymi. Niektóre z nas mogą pochwalić się różowymi waginami, inne nieco bardziej fioletowymi, a jeszcze inne — bordowymi. Co więcej, każda część wulwy może różnić się między sobą. Ma na to wpływ ich umiejscowienie, produkty używane do pielęgnacji i wiele innych aspektów. Jednak nie ważne, jaki kolor króluje u Was — wszystkie są równie piękne! Jeśli jakiś odcień wydaje się nam niepokojący, zapytajmy o to ginekologa na corocznej wizycie profilaktycznej. Specjalista najlepiej wyjaśni, z czego wynikają takie różnice i uspokoi, że nie ma się o co martwić.
Trzeba podkreślić, że ciałopozytywność jest też niezmiernie istotna dla mężczyzn. Szczególnie ta dotycząca genitaliów. W popkulturze przedstawiany jest jeden, konkretny obraz tego, jak powinien wyglądać idealny penis. Tylko, że… nie ma czegoś takiego! Jedni mają długie nogi, inni krótkie ręce, szersze lub węższe ramiona i tak samo jest z członkami.
Częstym powodem męskich kompleksów może okazać się także wygląd… jąder. Wiele mężczyzn myśli, że powinny być one idealnie symetryczne, napięte, nie za duże, nie za małe. Pamiętajmy jednak, że ich kształt zmienia się zależnie do sytuacji. Jądra będą bowiem wyglądały inaczej w bardzo zimnej temperaturze, w gorący dzień, podczas seksu czy po stosunku. Oczywiście, wszystkie te aspekty wizualne nie mają wpływu na ilość spermy, płodność lub atrakcyjność w oczach partnerek/parterów.
Warto zaznaczyć, że rozmiar i kształt penisa nie ma zbyt wiele wspólnego z umiejętnością zaspokojenia partnera czy partnerki w łóżku. Tutaj liczy się czułość, umiejętność komunikacji i wrażliwość na drugiego człowieka. Niestety, popkultura oraz naleciałości kulturowo- społeczne sprawiły, iż mężczyźni także borykają się ogromną presją. Przecież już w dzieciństwie, w szkołach podstawowych chłopcy czasami porównują wielkość swoich członków w szatniach! Mniej więcej wtedy może zacząć się krzywdzące i niebezpieczne podejście do własnej cielesności. Czy jest coś takiego jak idealny rozmiar penisa?
Absolutnie nie! Tak naprawdę, w seksie najważniejsze jest odpowiednie dopasowanie, aby nie sprawiać partnerce bólu podczas penetracji. June Pla w książce „Klub rozkoszy. Kartografia przyjemności” pisze: “[…] czasami trzeba umieć pogodzić się z tym, że nasze genitalia nie są do siebie dopasowane — jeśli pojawia się ból albo zupełnie niczego się nie czuje”. Autorka sugeruje, że najbardziej kluczowe jest odpowiednie dopasowanie partnerów, jeśli chodzi o rozmiar penisa oraz długości i szerokości waginy. Nie jest więc tak, że członek będzie za mały, za duży, za krzywy. To wszystko zależy od tego, z kim uprawiamy seks i jak to robimy. Podkreślmy także, że rozmiar penisa ulega drastycznym zmianom podczas erekcji. Normalne jest to, że w stanie „spoczynku” będzie dużo mniejszy, co nie jest powodem do wstydu — to tylko biologia. Członek może być nieco wygięty w jedną stronę, napletek może być dłuższy lub krótszy (może go także nie być w ogóle). Wszystkie te aspekty są czysto „estetyczne” i nie grają roli w definiowaniu męskości czy umiejętnościach w łóżku.
Jakie wnioski można z tego wszystkiego wyciągnąć? Genitalia są normalną częścią ciała, więc będą różnić się u każdego człowieka. Porzućmy głupie stereotypy, że rozmiar stopy ma wpływ na rozmiar penisa, a idealna wagina musi być tak zwaną „bułeczką”. Powoli przestajemy traktować ciała modelek z okładek jako jedyny słuszny wzór sylwetki — postarajmy się więc zrozumieć, że genitalia także nie powinny podlegać żadnym szablonom. Ważne jest to, abyśmy dobrze czuli się we własnych ciałach, ponieważ tylko wtedy seks będzie naprawdę przyjemny!
Od prawie roku prowadzi projekt YOUSHOULDSEXIT, w którym mówi o seksie, cielesności, związkach i psychologii. Wszystko zaczęło się, kiedy studiowała w Walii, gdzie otoczona wieloma kobietami z niemalże każdego zakątka świata, przeprowadziła z nimi wywiady dotyczące edukacji seksualnej oraz podejścia do seksualności w ich krajach. Potem już lawinowo wkręciła się w odkrywanie aspektów życia intymnego i cielesności, co doprowadziło do powstania podcastu.
Teraz pisze także artykuły dla kilku marek i portali, podejmuje współpracę z producentami kosmetyków intymnych, gadżetów czy antykoncepcji, a youshouldsexit stało się jej pełnowymiarowym projektem!
W wolne chwile spędza na macie ćwicząc jogę, na długich spacerach, na wymyślaniu nowych przepisów w kuchni, oglądaniu po raz setny Friendsów i Brooklyn 99, a także łażeniu po Wrocławiu w celu odrywania nowych miejsc oraz fajnych wydarzeń. Chociaż tak naprawdę, jej największą pasją jest rozwijanie projektu i poszerzanie wiedzy dotyczącej
seksualności!
zdjęcie główne: @agulax
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI