mental health
18.04.2023
Mam ADHD, OCD i autyzm – jak diagnozujemy się na TikToku?
Dołącz do #bossiercommunity – zapisz się do newslettera i zdobądź wyjątkowe materiały!
Nigdzie nie dowiedziałam się o sobie tyle, co na TikToku. Czasem zdarza mi się spędzić kilka godzin na scrollowaniu swojego „for you page” i za każdym razem kończę taką sesję z wiadomością o nowym schorzeniu o podłożu psychicznym. Miałam już autyzm, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, ADHD, depresję i osobowość narcystyczną. Co będzie następne?
Jak to na aktywną użytkowniczkę tej platformy przystało, mój algorytm zna mnie tak dobrze, że trafność wyświetlanych treści jest wręcz niepokojąco wysoka. Nie raz zdarzyło mi się trafić na filmik poruszający temat, którego nie zdążyłam nawet zresearchować, a co dopiero przegadać z przyjaciółką, więc można by powiedzieć, że nie zostawiłam żadnego śladu po tym, że myślałam o danym zagadnieniu. A TikTok i tak to wyświetlił. Jak? Nie wiem i chyba wolę liczyć, że to zbieg okoliczności.
Podczas psychicznie trudniejszego okresu w moim życiu, natknęłam się na mnóstwo contentu, w którym samozwańczy eksperci i ekspertki mówili o objawach mogących wskazywać na obecność jakiegoś schorzenia. Dlaczego samozwańczy? Bo większość z nich bazowała wypowiedź jedynie na swoich doświadczeniach – nie wiadomo nawet, czy nie zostały one wymyślone na potrzeby filmiku lub bezmyślnie powielone od innych użytkowników.
Na tym właśnie polega problem. Nie ma dwóch takich samych organizmów, więc u każdej osoby pojawią się różne symptomy i będą znaczyć coś zupełnie innego. U niektórych trudność koncentracji może być oznaką ADHD, a u innych odpowiedzią ciała na stres. Na TikToku nie jesteśmy w stanie przefiltrować treści i zweryfikować, którzy twórcy trafnie rozpoznali daną chorobę, a co dopiero – czy dotyczy ona nas.
Obecnie coraz częściej w medialnym dyskursie pojawia się wątek pewności siebie, zwłaszcza w stosunku do nas, kobiet. Chociażby cały nurt bycia „girlboss” ostatecznie sprowadza się do budowania nienaruszalnego poczucia własnej wartości i ustalania granic, które, idąc w parze z asertywnością i stawianiem swojego samopoczucia na pierwszym miejscu, kreują wizerunek kobiety godnej naśladowania. Sama dążyłam do bycia kimś takim, uznając to za formę samorozwoju i kształtowania charakteru. A potem weszłam na TikToka.
Co tam na mnie czekało? Oczywiście, że filmik tiktokerki o wątpliwej wiarygodności, która wymieniała wszystko powyżej jako cechy typowe dla narcyza. Już tak krótkie wideo jest w stanie zasiać w nas ziarno niepewności i niejako zniechęcić do kontynuowania podążania w zamierzonym kierunku – w tym wypadku w stronę budowania stabilnej pewności siebie i odseparowania się od nieistotnej opinii innych na nasz temat.
Komentarze. „Same”. „OMG THAT’S SO ME”. Jako ludzie mamy wrodzoną potrzebę przynależności do grupy, a TikTok tworzy do tego wręcz idealną przestrzeń. Nasze ślepe utożsamianie się z konkretnymi nurtami i treściami zaszło tak daleko, że nawet w obszarach dotyczących chorób szukamy swego rodzaju potwierdzenia – skoro inni tak mają i oni chorują na dane schorzenie, to my na pewno też.
Daje nam to złudne poczucie partycypacji i iluzoryczne wrażenie, że nie jesteśmy w tym sami. No właśnie, „wrażenie”. Na nim się kończy. Gdy wyłączamy telefon, zostajemy tylko my – nie dość, że przebodźcowani, to jeszcze z wątpliwościami. Czy lubienie uporządkowanej przestrzeni to OCD (zaburzenie obsesyjno-kompulsywne)? Czy problem z wyrażaniem emocji to wyuczony schemat z dzieciństwa czy może już autyzm? Overthinking jest absolutnie normalną reakcją, ale jego już trudniej wyłączyć niż TikToka.
Każda z nas, która funkcjonuje w świecie social mediów, pewnie nie raz przyłapała się na tym, że chcąc wyszukać jakąś treść, zamiast na Google, weszła na TikToka – właśnie przez zdumiewającą trafność tej platformy. Choć TikTok może być kopalnią wiedzy i inspiracji, nie powinnyśmy przyjmować każdej usłyszanej czy przeczytanej na nim informacji. Analizujmy treści w krytyczny sposób, sprawdzajmy ich poprawność – tym bardziej jeśli kwestia dotyczy naszego zdrowia.
A jeżeli kiedykolwiek faktycznie zauważymy u siebie niepokojące objawy, udajmy się do specjalisty – zwlekając z tym i próbując samodiagnozy, szkodzimy tylko sobie. W końcu to my jesteśmy odpowiedzialne za to, jak się czujemy, a problemy o podłożu psychicznym w sposób bezpośredni wpływają na nasze codzienne funkcjonowanie, więc nie możemy tego bagatelizować. Bo kto nam da diagnozę, jak nie lekarz? TikTok?
zdjęcie główne: @magdalena.ol
Entuzjastka mody nurtu high fashion, miłośniczka niszowych perfum i piercingu, a przede wszystkim – estetka. Pewna siebie, a jednocześnie empatyczna i zawsze zaangażowana w rozmowę, najlepiej jeśli dotyczy ona samorozwoju, biznesu albo… piesków. Wierzy, że pisanie jest rodzajem ekspresji artystycznej, ale głównie – formą terapii.
W alternatywnej rzeczywistości jest jak Harvey Specter z „Suits”. Nie lubi dwóch rzeczy – small talku i matchy na zwykłym mleku. Kocha za to książki z półki „rozwój osobisty”, pole dance, marynarki oversize i letnie wieczory spędzane w mieście.
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI