mental health
13.05.2023
Autosabotaż szczęścia – o tym jak dać sobie żyć
Dołącz do #bossiercommunity – zapisz się do newslettera i zdobądź wyjątkowe materiały!
Gdy znajdujemy się w sytuacji, gdzie odkładamy najmniejsze momenty szczęścia na później, gdzie odpychamy wszystko co dobre i tylko budujemy siebie poprzez stres, rzucenie w wir zobowiązań i smutek, wkraczamy w okropny świat autosabotażu. A kiedy do niego wpadniemy, niezwykle trudno z niego wyjść. Jednak warto zadać sobie pytanie – dlaczego to robimy? Znajdźmy odpowiedź razem.
To świat, w którym żadna z nas nie powinna przebywać. Oczywiście, zdarzają się sytuacje, które z dnia na dzień pozbawiają nas jakiejkolwiek stabilności, poczucia satysfakcji, własnej wartości czy zadowolenia – śmierć, choroba, wypadek, zerwanie, rozwód czy porażka. Wyjście ze stanu żałoby, niezależnie od tego co lub kogo straciłyśmy, wymaga czasu i nie powinnyśmy siebie w tym pospieszać, a tym bardziej wymagać od siebie zbyt dużo. Dajmy sobie przestrzeń na uporanie się ze stratą.
Jednak w sytuacji, gdy fiksujemy się na problemach, które fakt, wysysają z nas energię, ale ich rozwiązania znajdują się w zasięgu ręki, zaczynamy samodzielnie zrzucać na siebie więcej niż możemy unieść, a może i udźwignąć. Każdego dnia budzimy się z delikatnym lub mniej delikatnym skrętem żołądka, skupiamy się na tym ile rzeczy jest do zrobienia, na tym jak one sprawiają, że jesteśmy nieszczęśliwe i że nie zasługujemy nawet na chwilę wytchnienia. Odrzucamy bliskich, przestajemy sprawiać sobie przyjemności, unikamy miłych sytuacji, aż wchodzimy całkowicie w tryb przetrwania. Liczą się tylko my, przeszkody i stres. Nic dobrego, nic wesołego, nic lekkiego.
Czujemy niesympatyczne uczucie znajomości tematu – nie raz same sobie zamykałyśmy drzwi do szczęścia. Dlaczego sięgamy zatem do takiego rozwiązania, skoro przynosi ono w efekcie więcej nieszczęść niż korzyści? To najprostsza odpowiedź organizmu na nieustanne przemęczenie, niepewność i obciążający stres. Odcinamy się od jakichkolwiek bodźców i pławimy się we własnym poczuciu nieszczęścia, frustracji i złości. A to naprawdę bardzo krótka droga do utraty najbliższych, zatracenia własnej siebie, zaniedbania swojego zdrowia fizycznego i psychicznego.
Ten niszczący autosabotaż może przyjąć wiele form – od tworzenia wytłumaczeń względem rezygnacji ze wszystkiego, nieopuszczającego nas poczucia niepewności i lęku, nasilonego perfekcjonizmu, wrzucanie siebie w wir obowiązków, na które nie mamy już ani czasu ani możliwości poznawczych, uciekanie w zamknięcie się emocjonalne czy nawet sięganie w używki.
Jak w takim razie opuścić tą okropną krainę i dać sobie szansę na szczęście, chociaż w najmniejszych dawkach? Jak przestać zamęczać się zobowiązaniami, zanim starać się rozgraniczyć je i znaleźć ten złoty środek?
Przede wszystkim, musisz zrozumieć, że stosujesz względem siebie autosabotaż. Zatrzymaj się na chwilę i zastanów się, czy sytuacja, w której teraz jesteś naprawdę ogranicza Ciebie do stanu totalnego autopilota – Czy faktycznie musisz odrzucać wszelkie propozycje swojego chłopaka na wyjście gdzieś? Czy musisz odwoływać spotkania z przyjaciółmi? Czy musisz brać na siebie aż tyle obowiązków? Czy to, że nie zrealizujesz do końca listy zadań sprawi, że będziesz mniej wartościowa? Czy odmówienie sobie przyjemności sprawi, że będziesz szczęśliwa? Żyjemy właśnie po to, żeby było nam dobrze. A problemy są po to, aby je pokonywać.
Zatrzymajmy się przy tym ostatnim pytaniu. Samokaranie siebie nie ma żadnej podstawy, tym bardziej jeśli jedynym naszym „zawinieniem” jest przeciążenie. Pozwólmy sobie na wsparcie bliskich, bądźmy w tym otwarte, nie budujmy wokół siebie muru i nie udajmy niezniszczalnych, gdy czujemy, że to tylko nasza gra. Bo naprawdę nie da się jej wygrać, gdy umysł i ciało odmawiają posłuszeństwa.
Kolejny krok to ustalenie priorytetów, a będąc właśnie w wirze różnych zobowiązań bardzo łatwo jest je utracić. Budujemy swoją wartość na pracy i sukcesach, zapominając o tym, że mamy wokół siebie ważne osoby o które także trzeba zadbać. A może właśnie oddajemy się w 100% związkowi, zaniedbując swoje poczucie komfortu, swoje obowiązki i rozwój osobisty? Trzeba znaleźć w tym złoty środek i szczerze odpowiedzieć sobie, na czym nam tak naprawdę zależy. Jest to jednak możliwe dopiero wtedy, gdy na chwilę się w tym wszystkim zatrzymamy i szczerze wyrzucimy z siebie wszelkie lęki, napięcie i przemyślenia. Jednak bez oczekiwania, że wiecznie ktoś nas będzie z tej opresji wyciągał.
Pozwalaj sobie na przyjemności i pamiętaj o balansie. Gdy stawiamy sobie za cel przeżycie dnia i jedyne na czym się skupiamy to realizacja zadań i poddanie się stresowi, zakazujemy sobie tych przyjemności. Zamiast zadawania sobie pytań co będzie jutro na spotkaniu w pracy z ważnym klientem, weź długą kąpiel i włącz swoją ulubioną playlistę. Zamiast zamartwiania się tym, czy zdasz poprawkę egzaminu, zaplanuj naukę i zakończ ją o takiej godzinie, abyś mogła włączyć swój ulubiony serial i zjeść paczkę chipsów. Nagradzaj się na początku właśnie takimi małymi rzeczami!
Odwlekasz szczęście tak bardzo, że zakładasz, że dopiero od jakiegoś momentu możesz być szczęśliwa i zadowolona? Powoli żegnaj się z takim myśleniem. Twórz przestrzeń na uśmiech, twórz przestrzeń na korzystanie z życia, a przede wszystkim na momenty przyjemności. Po co na nie czekać? W imię czego – tego, że udowadniasz sobie, że nie zasługujesz na nic miłego? Dlatego prosimy – dziewczyny, dajcie sobie żyć. Nie podcinajcie swoich własnych skrzydeł i nie ograniczajcie własnej drogi do szczęścia.
zdjęcie główne: @poplawskxv
Kim jest redakcja BOSSIER? To kobiecy skład, w którym każda jest zupełnie inna. Łączy nas jednak podobny światopogląd i chęć szerzenia tych samych wartości, bo wierzymy, że takich osób jak my, jest jeszcze więcej!
Dzięki zestawieniu tylu światów i osobowości jesteśmy przekonane, że każda z Was odnajdzie w BOSSIER coś dla siebie i będzie mogła utożsamić się z nami.
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI