RELATIONSHIPS
30.05.2023
Misja życia: nie być jak własna matka
Dołącz do #bossiercommunity – zapisz się do newslettera i zdobądź wyjątkowe materiały!
Często porównując się do własnego rodzica czy opiekuna, mówimy sobie, że nie będziemy się zachowywać tak jak oni. Widzimy ich toksyczne zachowania i reakcje, które nieustannie nas raniły. A trudno zliczyć ile razy słyszałyśmy sformułowanie – nie chcę być jak moja mama. Choć niektórzy mogą upatrywać w tym bluźnierstwa, dla innych będzie to w pełni zrozumiałe. Dlaczego więc tak bardzo nie chcemy powielać zachowań własnego rodzica, a zwłaszcza matki? Przyjrzyjmy się temu.
Rozmowa o własnych rodzicach postrzegana jest często jako coś negatywnego, szczególnie jeśli nie mamy do powiedzenia samych przyjemnych kwestii – przecież ona Ciebie kocha, chce dla Ciebie jak najlepiej, to Twoja m a t k a. Jednak czy wspólne DNA jest powodem dla którego nie mamy pozwalać sobie na szczerość, chociażby same przed sobą? Niekoniecznie.
Rodzic raniący swoje dziecko, wcale nie musi sięgać po przemoc fizyczną czy psychiczną – czasem wystarczy ukryta w lepszy lub gorszy sposób złośliwość czy zazdrość. Nieustanne podcinanie skrzydeł, niemiłe komentarze względem naszego wyglądu czy decyzji, wtrącanie się w każdy obszar życia, zazdrość o kontakt z innymi, obrażanie się na kilka dni, niereagowanie na negatywne emocje, krytykowanie, wymaganie niedostosowanej do wieku dojrzałości czy wciąganie we własne problemy to tylko kilka kropel w morzu zachowań, które możemy traktować jako rodzicielskie red flags.
Z drugiej strony, same tłumaczymy sobie, że przecież ona nie rani celowo, po prostu nie radzi sobie z własnymi emocjami i przeżyciami. Dorastamy i żyjemy z poczuciem, że jedynym sposobem na dobrą relację jest chwilowe oddalanie się, a następnie przybliżanie, żeby ponownie się sparzyć. Wtedy pojawiają się te myśli – nie będę taka jak ona. Jesteśmy świadome tego, jak bardzo takie zachowanie jest bolesne dla drugiej osoby i skupiamy się na tym, aby faktycznie te zachowania z naszego repertuaru wykluczyć. Czy jednak jest to możliwe?
W krwi co prawda nie płynie, ale jest przekazywana poprzez wychowywanie. Dorastając przy określonym wzorcu zachowań swojego rodzica, zaczynamy uczyć się tych postaw – że w sytuacji konfliktu to zawsze MY musimy mieć rację, że jak ktoś nas zirytuje to powinnyśmy obrazić się na tę osobę, a w najgorszym wypadku – zupełnie wykreślić ją z życia lub przyjąć schemat, gdy czujemy się niedowartościowane to możemy sięgać po złośliwości w stronę innych osób. Czy są to jednak zachowania, które warto powielać? Absolutnie nie.
Padło tutaj jednak słowo klucz – zachowania. Taki rodzaj toksyczności to repertuar reakcji, a nie cechy osobowości czy charakteru – trzeba być tego świadomą! Dlaczego? Nad sferą własnych reakcji możemy pracować samodzielnie lub z pomocą psychoterapeuty i faktycznie są one możliwe do zmiany. Od czego zacząć? Przede wszystkim, od analizy własnych zachowań i tego, jak w związku z nimi, czują się najbliższe osoby wokół nas. Jest to dość trudne, bo wymaga odrobiny samokrytyki i zwiększonej świadomości – jednak jeśli zależy nam na kreowaniu wartościowych relacji i budowanie siebie w silny sposób – sięgnijmy po to. Co dalej? Musimy odróżnić siebie od własnej mamy – nie jesteśmy nią i mamy prawo do życia w taki sposób, w jaki chcemy. Ostatni krok to podjęcie decyzji czy z tą niesympatyczną kwestią toksycznych zachowań poradzimy sobie same czy lepiej skonsultować się ze specjalistą. Zaczynajmy od najmniejszych kroków – w przypływie złości, po prostu przestańmy mówić i odejdźmy na chwilę. Tak proste rozwiązanie, a może naprawdę wiele zmienić.
Przyjrzyjmy się jednak temu etapowi budowania świadomości. Wychowując się w cieniu toksycznej mamy, wsiąkamy jej zachowania, spostrzeżenia i reakcje, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. W dorosłości część tych zachowań staje się dla nas oczywista – zapala się wtedy lampka UWAGA! NIE POWIELAĆ ZACHOWANIA. Jednak zdarza się, że nawet jeśli idziemy swoją ścieżką – słyszymy gdzieś podskórnie niezadowolenie rodzica. Wstając o 11, czujemy się winne, że nie wstałyśmy o 7 i nie posprzątałyśmy całego domu. Wyskakując na drinka w środku tygodnia, mamy w sobie napięcie, że przecież jutro jest praca i tak się nie robi. A może umawiając się z kolejnym w tym miesiącu facetem, myślimy sobie, że gdyby ONA się o tym dowiedziała to już po nas? Tego głosu trzeba się koniecznie pozbyć, bo będzie przenikał nas w każdej możliwej sytuacji.
Zrozumienie, że możesz i zasługujesz na to, żeby żyć własnym życiem jest niezwykle trudne – choć może wydawać się to nazbyt oczywiste. Jeśli tylko włożysz w ten proces swoją pracę i czas, efekty naprawdę będą i widoczne i odczuwalne. A naprawdę warto zakończyć ciąg toksycznych zachowań i budować własne poczucie wartości bez lęku i poczucia bycia gorszą z dzieciństwa.
zdjęcie główne: @khloekardashian
Kim jest redakcja BOSSIER? To kobiecy skład, w którym każda jest zupełnie inna. Łączy nas jednak podobny światopogląd i chęć szerzenia tych samych wartości, bo wierzymy, że takich osób jak my, jest jeszcze więcej!
Dzięki zestawieniu tylu światów i osobowości jesteśmy przekonane, że każda z Was odnajdzie w BOSSIER coś dla siebie i będzie mogła utożsamić się z nami.
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI