Dołącz do #bossiercommunity – zapisz się do newslettera i zdobądź wyjątkowe materiały!
Na widok sprzętów na siłowni robi Ci się słabo? A może na myśl o grach zespołowych podczas lekcji WF, przechodzą Ciebie ciarki? Spokojnie, duża część z nas tam była. Jako miłośniczki zdrowego trybu życia, a zarazem mniejsze fanki wzmożonych aktywności fizycznych, poczułyśmy się zobowiązane do poruszenia tego tematu. Ku naszemu zdziwieniu, okazało się, że jednak polubienie sportów jest możliwe, a co więcej, nie wymaga nawet wyjścia z domu. Oczywiście ruszenie do studio czy chociażby w okoliczności natury jest dodatkową porcją motywacji, nie jest ono niezbędne.
Zanim zaangażujesz się w sport, warto zadać sobie pytanie, dlaczego właściwie nas do zainteresowało. Czy wynika to wyłącznie z chęci bycia trendy czy utraty kilogramów, a może upatrujemy się w tym chwil dbania o swoje ciało i psychikę? Głównym motorem powinna być chęć wzmacniania własnego organizmu, tak po prostu. Jeśli będziemy ćwiczyć z przeświadczeniem, że robimy to tylko po to, aby zmniejszyć obwód talii, motywacja szybko spadnie i nie zbudujemy w sobie tego holistycznego nawyku. Dlatego też, tak ważne jest, aby znaleźć swoją sportową niszę i faktycznie robić tylko to, na co mamy szczerą ochotę.
Zmuszanie się do chodzenia na siłownię czy biegania będzie miało krótkotrwały efekt, a jest to szybki sposób na zakorzenienie w sobie niechęci do jakiegokolwiek ruchu. Bo czy przyjemnie jest chodzić gdziekolwiek z myślą jeszcze tylko godzina i stąd uciekam. Sport powinien być przyjemnością samą w sobie! I tak, komunikuje to osoba, która była wybierana jako ostatnia na lekcjach WF. Jednak jaką naukę z tego wyniosłam? Że nie nadaję się do gier zespołowych, ale bardzo dobrze czuję się w takich dziedzinach jak joga czy pilates.
Ćwiczenia w domu mają swoje plusy i minusy, a jest to fakt o którym nie możemy zapominać. Takie ćwiczenia mają to do siebie, że ćwiczymy najczęściej w towarzystwie własnego laptopa i telefonu, nie mając nawet do końca pewności, czy wykonywane przez nas ruchy są poprawne. W szybki sposób możemy obciążyć swój kręgosłup, naderwać mięśnie czy przyjąć nieprawidłową postawę. Dlatego sugerujemy, żeby chociaż kilka razy udać się na zajęcia grupowe z instruktorem, który od razu zauważy nasze ruchy i w razie czego, skoryguje je. Co zatem ćwiczyć w domu?
Nie jesteśmy nawet minimalnie zdziwione tym, dlaczego pilates wywołał taki szał wśród tysięcy osób w czeluściach Internetu. Same testujemy go od kilku miesięcy i trzeba przyznać, efekty są naprawdę szybko widoczne, a to jak wpływa on na postawę, jest wręcz nieocenione. Całe dnie spędzamy wpatrzone w ekrany telefonów i komputerów. Nic więc zaskakującego, że nasze szyje, plecy i barki błagają o litość. W pilatesie kluczowe jest zachowanie odpowiedniej postawy przy jednoczesnym napinaniu odpowiednich mięśni. Już po miesiącu, ciało nabiera widocznej smukłości, a nawet samo garbienie się przychodzi ze zwiększoną trudnością.
Tak jak wspomniałyśmy wcześniej, najlepiej jest jednak zasięgnąć po doświadczenie instruktora_ki, który pokaże w jaki sposób ćwiczyć, aby tylko i wyłącznie wzmacniać swoje ciało, a nie je uszkadzać. Przeważnie wstęp na zajęcia kosztuje pomiędzy 30, a 50 zł – czyli dokładnie tyle ile pasta w ulubionej knajpce. Pytanie tylko na czym nam bardziej zależy – (co prawda pysznym) glutenie w brzuchu czy silniejszym kręgosłupie. Jeśli chodzi o same ćwiczenia, dostępne są dwie opcje – na matach i tzw. wieżach. Osobom, które dopiero zaczynają przygodę ze sportem, polecamy rozpoczęcie od mat, a w dalszej kolejności przeniesienie się na maszyny. Choć wyglądają odrobinę jak narzędzia tortur, naprawdę nimi nie są.
Choć dość podobna do pilatesu, zdecydowanie bardziej wyciszająca i uspokajająca. Na YouTubie znajdziecie naprawdę setki cudownych kobiet, które pokazują jak oddychać, jak ćwiczyć i jak ruszać się na codzień, aby dbać o prawidłową postawę w każdej możliwej chwili. Nie musimy od razu ubierać luźnych spodni a’la Alladyn, jeździć na obozy i zaplatać warkoczyków – na początek wystarczy wygodna mata i powolne dopasowywanie się do coraz to trudniejszych ćwiczeń. Tutaj także sugerowałybyśmy najpierw zaczerpnięcia wiedzy od specjalistów, aby następnie samodzielnie ćwiczyć w domu i cieszyć się jego spokojnym zaciszem.
Warto opracować swój własny sposób na ćwiczenia, pamiętając o odpowiedniej liczbie powtórzeń i przerw. Najbardziej optymalne jest dziesięć powtórzeń na każdą ze stron, połączone z dziesięciosekundową przerwą na kolejne ćwiczenie. Jakie są nasze ulubione pozy? To z pewnością pies z głową w dół, deska, deska boczna i deska na przedramionach! To taki bezpieczny starter pack na początek albo zakończenie dnia. A z polskich twórczyń polecamy Magdalenę Janik, Olgę Butkiewicz i Marysię Prokop.
Sposobów na cardio w domu jest naprawdę wiele, skupimy się na tych najbardziej dostępnych. Przede wszystkim, ćwiczenia siłowe z dużą powtarzalnością – ikoniczna już Mel B, Eylem Baci, Chloe Ting czy Pamela Reif. Mijają bardzo szybko, pomimo tego, że niektóre mogą być bardziej wymagające, przez co nie unikniemy tej niechcianej stróżki potu na czole. Inny pomysł to dance workout – może nie brzmi zbyt zachęcająco, ale zdecydowanie łączy przyjemne z pożytecznym.
Warto także do swojej rutyny sportowej sięgnąć po bieganie lub chociaż hot girl walk! Ulubiona playlista, zestaw bikerów i wygodnego topu – voila! Wszystko gotowe. Jeśli nie lubisz biegać lub nie widzisz w tym większego sensu, staraj się biegać interwałowo. Nie musisz od razu biec 10 km z taką prędkością, że ledwo co widzisz drogę przed sobą. Pamiętaj – wszystko małymi kroczkami.
zdjęcie główne: @zuziaa.m
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI