Dołącz do #bossiercommunity – zapisz się do newslettera i zdobądź wyjątkowe materiały!
Dzierżymy je dzielnie w naszych kieszeniach, wymieniamy dzięki nim tysiące refleksji, podejmujemy decyzje i tworzymy nieskończone narracje dotyczące wszelakich obszarów własnego życia. Mowa o narzędziu niezwykłej przyjemności, ale i potencjalnej zbrodni – nawet nakierowanej na nas same. Przedstawiamy Państwu obiekt westchnień i rozpaczy – smartphone. Zanurzone w świecie social media aż po czubek głowy, zdajemy sobie sprawę z tego, że choć jesteśmy świadome tych procesów, same stajemy się ich ofiarą. Przyjrzyjmy się więc temu, dlaczego irytujące do granic możliwości słowa: wszystko przez ten telefon – faktycznie mają sens.
To pierwszy przystanek naszej podróży po smartphonowej rzeczywistości. Oczywiście kultowe modele tej marki to mokry sen sporej ilości ludzi na ten planecie, nie są one wyznacznikiem naszej wartości. Ani wakacje na Mykonos w designerskim hotelu, ani torebka Dior, ani mieszkanie o metrażu większym niż 70 metrów, ani prywatna siłownia, ani najnowszy MacBook Pro, ani nawet kolejna para Samb. A jednak z jakiegoś niewiadomego powodu, staje się to wizją dla dorastających, a może i już bardziej zdecydowanych względem swojego życia osób. Zastanów się, czy zanim włączyłaś TikToka, na Twojej wishlist był już błyszczyk od Hailey Bieber, Samby Wales Bonner i jasnoróżowe Porsche Taycan. Chyba obie znamy odpowiedź.
Tak, szpony Instagrama i TikToka dotykają naszych umysłów tak bardzo, że zaszczepiają nieświadomie zupełnie inny świat wartości i ścieżki życiowej. Absolutnie nie stawiamy się w roli surowej sędziny, wskazującej na to co dobre, a co złe. Tylko czy totalne skupienie na warstwie materialnej powinno grać w naszym życiu pierwsze skrzypce? Do przemyślenia.
Kolejny pit stop pod tytułem on na pewno jest bardzo zajęty i biegu przez pół domu, bo usłyszałaś dźwięk powiadomienia z Instagrama. A jakież to bolesne rozczarowanie, gdy okazuje się, że nasz książę z bajki nadal nie odpisał, a powiadomienie okazało się być alertem o silnych ulewach przewidywanych w najbliższych dniach. Spójrzmy na to z perspektywy własnego zdrowia psychicznego i fizycznego. Budzisz się z wysokim poziomem kortyzolu, bo cały czas czekasz. Pierwsza rzecz jaką robisz po wstaniu – zerknięcie w ekran. Gdy wiadomości brak – obrywa nasze poczucie wartości, a w ciele czujemy jeszcze większe napięcie. Jedziesz do pracy/ na uczelnię, a w międzyczasie pobijasz rekord w ilości odblokowywań telefonu, bo przecież Instagram mógł się akurat zaciąć i nie doszło powiadomienie. Proporcja myśli o nienadchodzącej wiadomości staje się przeważać na jej korzyść. Wracasz do domu podwójnie zmęczona, zdemotywowana i po prostu smutna. Głowisz się nad potencjalnymi powodami ciszy – może byłam zbyt natarczywa, może wcale się jemu nie podobam, może jestem nudna. Nie, nie jesteś, a on nie jest tak zapracowany, żeby Tobie nie odpisać. Po prostu nie jesteś jego priorytetem. Bolesne, ale prawdziwe. O czym to świadczy? O braku transparentności i szacunku do innych z jego strony.
Poniekąd związane z poprzednim wątkiem, ale jednak odrobinę inne. Gdy znajdujemy się w sytuacji wyboru – pójść czy zostać, czasem wybieramy drugą opcję. A wtedy może zacząć się prawdziwe piekiełko niecierpliwości, fiksacji i braku zaufania. Twój chłopak poszedł na imprezę bez Ciebie, a Ty nie zakomunikowałaś jemu, że wolałabyś żeby został? A może odbyła się impreza, na której jest Twój crush? Oczami wyobraźni widzimy już maniakalne sprawdzanie stories, liczby followersów i każdych innych kanałów. Czy to zdrowe? Nie. Czy spotykane? Tak. A to wszystko przez to, że mamy praktycznie nieograniczony dostęp do informacji. Wyobraźmy sobie jakby to wyglądało, gdyby nie istniały te możliwości sprawdzania non stop. Może każda z nas potrafiłaby już dawno dziergać, wspiąć się na najwyższą ściankę albo przebiec 8 km, w przygotowaniu do półmaratonu. Lekkie uproszczenie, ale dające do myślenia.
Przedostatni punkt, ale niezwykle istotny. Smartphone stał się nieodłączonym elementem codziennej rutyny, statystycznie sięgamy po niego częściej niż po szklankę wody. Po wstaniu, sprawdzamy maile i sociale, w drodze do i w drodze z – to samo. Myślimy o wyjściach w kategorii tego, czy będzie można zrobić tam ładne zdjęcia. Jeśli nie otrzymamy odpowiedniej liczby reakcji lub naszego stories nie zobaczy ta osoba, dzień zyskuje niezdefiniowany potencjał na bycie nieudanym. A wszystko za sprawą rzeczy ukrytych w małym przenośnym urządzeniu.
Zabrzmimy odrobinę jak człowiek w wieku 60+, ale naprawdę ciągłe korzystanie z telefonu i laptopa wpływa na naszą postawę. Odcinek szyjny jest chronicznie nadwyrężany, wpływając na wytrzymałość mięśni, a także wiele napięć powstałych przez skrzywioną postawę siedzenia. Nie wierzycie? Zerknijcie na to jak wyglądają ludzie w tramwaju. Ponad trzy czwarte pasażerów głowę ma nachyloną idealnie w kierunku ziemi, a szyja przypomina bardziej C niż I. Może warto wprowadzić w swój dzień rutynę rozciągania się i mikro ćwiczeń na wzmocnienie mięśni ramion? O wzroku nawet nie będziemy zaczynać…
Czy to tekst pełen gorzkiej refleksji naszych czasów? Tak. Czy same w tym uczestniczymy? Tak. Czy chcemy coś w sprawie tego zmienić? Oczywiście.
Zacznijmy od uświadomienia sobie własnych przyzwyczajeń i repertuaru zachowań. Przypatrzmy się temu, co czujemy gdy telefon jest blisko nas, a co się dzieje, gdy pozwolimy sobie na jego lekkie oddalenie. A później postarajmy się wprowadzać maleńkie zmiany – ograniczenia czasu scrollowania, usunięciu niektórych osób z follow czy znalezieniu czynności zastępczych. Naprawdę się da!
Chodząca organizacja i poukładanie, ale także miłośniczka mody, minimalistycznego stylu i estetycznych feedów. A także psycholożka, lubująca się w angażujących i długich rozmowach.
Zakupoholiczka, która kupuje książki, jak kupować mniej. Uwielbia romantyzowanie praktycznie każdej chwili w życiu.
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI