Wracamy z serią #tellyourstory! Dzisiaj będzie ktoś wyjątkowy, bo Gabrysia, którą poznałyśmy przy okazji nagrywania sondy! Gabrysia odpowie na kilka naszych pytań, które zadałyśmy jej w kontekście nauki za granicą. Czy tak jak my, już nie możecie się doczekać?
Opowiedz nam o sobie – co robisz i kim jesteś?
Jestem dziewiętnastoletnią studentką Uniwersytetu Wrocławskiego, studiuję Dyplomację Europejską. Uwielbiam podróżować, poznawać nowych ludzi i różne kultury – uważam, że świat jest pełen niespodzianek do odkrycia. To właśnie dzięki uczelni zaczęłam swoją przygodę z Eramusem i w ciągu jednego roku pojechałam na dwa semestralne wyjazdy (Szwecja- Malmö, Włochy- Rzym). Obecnie jestem właśnie w trakcie Erasmusa w Rzymie. Tak naprawdę od początku studiów wiedziałam, że będę chciała jechać na Erasmusa, więc gdy tylko pojawiała się taka okazja, to odpowiedź mogła być tylko jedna.
01 Zaczniemy od czegoś mocnego: czy czujesz się samotna w innym kraju? Łatwo było Ci znaleźć znajomych na miejscu?
Mimo, że na pierwszego Erasmusa jechałam sama to nie czułam się samotna. Wszystko mnie tak intrygowało i chciałam poznać, i doświadczyć jak najwięcej rzeczy, że nawet nie miałam czasu myśleć o samotności. Obecnie w Rzymie mam ze sobą dwie koleżanki ze studiów, także tym bardziej nie odczuwam samotności czy jakiegoś zagubienia w nowym świecie, mimo że są one na innych włoskich uczelniach.
Z natury jestem osobą ekstrawertyczną i uwielbiam poznawać nowych ludzi, odkąd pamiętam nawiązywanie znajomości czy „small talk” (od którego wszystko się zaczyna), nie sprawiały mi problemu. Także znalezienie na miejscu znajomych było tylko zazwyczaj kwestia jednego wyjścia, integracji czy pierwszych zajęć.
02 Skoro znalazłaś znajomych – to jak? Jakim tipem byś się podzieliła z innymi studiującymi za granicą?
Na pierwszy rzut oka znalezienie znajomych w całkowicie nowym środowisku, okręgu kulturowym i języku może wydawać się trudne, ale na Erasmusie naprawdę nie jest. Ja swoich pierwszych znajomych za granicą poznawałam przez wyjścia integracyjne, imprezy, mieszkanie w akademiku, czy nawet w kolejce do toalety i zapytanie o pożyczenie długopisu.
Jeżeli miałabym coś doradzić osobom, które wybierają się na taki wyjazd, to zdecydowanie, żeby nie bały się podjeść i zagadać. Wychodźcie na różne wyjścia – czy to impreza, gra w siatkówkę, karaoke czy zwykła kawa. Każda okazja na poznanie kogoś nowego jest dobra. I nie bójcie się po prostu mówić – na Erasmusie jest wiele osób, które nie są nativami, lub nawet nie są na poziomie C1/C2. Oni też tam są żeby ćwiczyć swój język, także nie martwcie się ewentualnymi błędami.
03 Jak oceniasz poziom trudności zagranicznych uczelni w stosunku do polskich?
Jeżeli chodzi o różnice w poziomie nauczania to tak naprawdę trudno to ocenić. Zarówno system polski, szwedzki i włoski są całkowicie różne. Na obecną chwilę widzę, że w Szwecji jest więcej czasu i możliwości na podjęcie pracy czy drugiego kierunku i nie ma problemu z pogodzeniem wszystkich obowiązków. Wykładowcy w Szwecji bardzo stawiają na nasze własne wypowiedzi, debaty, pracę w grupie czy prezentację i pracę badawcze lub dłuższe eseje niż pisanie testów. We Włoszech mam znacznie więcej zajęć i dłużej jestem na uczelni niż miało to miejsce w Szwecji (co mnie mocno zaskoczyło, bo myślałam że we Włoszech nie będzie trzeba dużo robić – bardzo się myliłam). Jest dużo pracy, ale też głównie są to prezentacje lub jakieś wypowiedzi czy aktywność, która potrafi stanowić 40% ostatecznej oceny.
04 Jak zarejestrowałaś się na Erasmusa? Jak wygląda cały ten proces?
Cały proces rekrutacji na Erasmusa odbywa się na wydziale (przynajmniej tak było u mnie). Wiem, że kryteria dotyczące minimalnej średniej potrafią się znacząco różnić na uczelniach czy nawet wydziałach, ale mimo wszystko lepiej mieć lepsze niż gorsze oceny, w ten sposób zwiększamy swoje szanse na wyjazd. Ja musiałam złożyć w podaniu CV, listę uczelni, na które chciałabym pojechać z powodem dlaczego akurat one, list motywacyjny, a także dokument z dziekanatu dotyczący mojej średniej ocen. Miałam przeprowadzaną rozmowę kwalifikacyjną z języka angielskiego (czy jest on na wystarczająco wysokim poziomie, aby móc wyjechać). Gdy się już zakwalifikujemy, czeka nas mnóstwo papierkowej roboty (potrafi ona naprawdę przytłoczyć) i pilnowania terminów z wysyłaniem różnych dokumentów pomiędzy dwoma uczelniami.
05 Jak jest z pracą na Erasmusie? Da się to połączyć ze studiowaniem?
Ja osobiście nie pracowałam podczas Erasmusa i nie pracuję. Jest to możliwe i do pogodzenia, jednakże trzeba się zapoznać z obowiązującym prawem w danym państwie, które może być inne niż nasze. Na miejscu może się okazać, że potrzebne są jakieś dodatkowe dokumenty.
06 Byłaś w kilku miejscach. W którym miejscu najbardziej Ci się podobało? Które jest najlepiej przystosowane dla studentów?
Będąc na studiach w dwóch totalnie odmiennych państwach, mogę powiedzieć, że każde mnie czymś urzekło. W Szwecji zdecydowanie podoba mi się system pracy, nauki i całego funkcjonowania społeczeństwa – też uczelni samej w sobie. Natomiast mam wrażenie, że Włochy dają troszkę więcej możliwości życia nocnego – ale pewnie, że jest to spowodowane faktem bardziej popularnego kierunku czy stolicy, jaką jest Rzym. Tak naprawdę to, czy dane miejsce będzie nam się podobać, zależy od nas i od znajomych, kręgu, na jaki trafimy. To, że każdy z Erasmusa wstawia na portale społecznościowe, że co chwilę chodzi na imprezy, to nie znaczy że my też musimy. Taki wyjazd to też pewne obowiązki, o których nie można zapomnieć, bo tak naprawdę cały czas jesteśmy na studiach i musimy zaliczyć egzaminy i wrócić na naszą uczelnię z odpowiednią ilością tzw. Punktów ECTS.
07 To na koniec spicy temat: pieniądze. Jakie są koszty życia za granicą w stosunku do kosztów w Polsce?
Wyjeżdżając na Erasmus dostajemy stypendium, którego wysokość jest uwarunkowana od naszej destynacji. W teorii to stypendium ma pokryć różnicę kosztów, która jest pomiędzy Polską, a drugim państwem. W praktyce wiem, że z otrzymanego stypendium da się przeżyć za granicą. Tak naprawdę wszystko zależy kto ile i na co wydaje. Zarówno w Szwecji, jak i we Włoszech koszty – są wyższe czy to za wynajem mieszkania, czy za artykuły spożywcze (chociaż w sumie w przypadku Rzymu nie ze wszystkimi produktami tak jest). Standard mieszkań znacznie różni się od polskich, a samo znalezienie mieszkania w Rzymie jest bardzo ciężkie. My szukałyśmy mieszkania ponad 3 miesiące wysyłając i pisząc do kilkudziesięciu osób. W Szwecji mieszkałam w akademiku, które mają naprawdę bardzo dobry standard i z całego serca mogę je polecić, a cena (jak na Skandynawię) była naprawdę dobra. Wbrew pozorom, koszty produktów spożywczych w mieście, w którym mieszkałam w Szwecji, nie różniły się aż tak bardzo jak myślałam. Chleb nie kosztował 50 złotych, także na spokojnie było można się utrzymać, ale wszelkie wyjścia na miasto czy do baru, już liczyły się z wysokimi kosztami.
Dziewiętnastoletnia optymistka i ekstrawertyczka. Ciekawa świata studentka dyplomacji europejskiej, pomału przymierzająca się do kolejnego kierunku – filologii arabskiej. Zakochana w Skandynawii i Bliskim Wschodzie, czyli w dwóch skrajnościach – które, paradoksalnie, wcale nie muszą się wykluczać. Uwielbia podróże i jest w stanie wydać większość swojej wypłaty na nowe wyjazdy. Wewnętrzne dziecko (ale w dobrym tego słowa znaczeniu), po prostu cieszy się z małych rzeczy i nie boi się wyzwań. Dla niej nie ma słowa „niemożliwe”, uparcie dąży do realizacji każdego celu, który sobie postanowi. W wolnym czasie tańczy i pomaga innym. Radość do jej życia wprowadzają przede wszystkim przyjaciele.
8