LIFESTYLE
11.05.2024
Nie mogę myszeczko pozdrawiać dzisiaj
Dołącz do #bossiercommunity – zapisz się do newslettera i zdobądź wyjątkowe materiały!
Czyli pogadajmy o żugajkach. Zapewne większość z Was słyszała o samej Julii Żugaj. Influencerka swoją internetową karierę rozpoczęła od Teamu X i mimo że w samym teamie już nie jest, jej popularność, a raczej fenomen tej popularności, to dosłownie temat na osobną książkę. My postaramy się streścić to w 4 tysiącach znaków.
Trochę jesteśmy too old for this shit, więc wcale nie było nam łatwo zrozumieć cały wątek żugajkowy – but we made it. W dużym skrócie: drama goni dramę. Jak każdy większy influencer, Julia Żugaj ma swój fandom – żugajki, który bije rekordy popularności wśród dziewczynek w wieku 7-15 lat. Przez osoby nienależące do niego jest głównie wyśmiewany i nazywany sektą. Absurdalne oddanie influencerce, dawanie cichego przyzwolenia uprzedmiatawianie fanów (rozwiniemy w dalszej części tekstu) i cykliczne wewnętrzne rozłamy wśród żugajek mówią same za siebie.
Tak, wiemy, że praktycznie każdy większy influencer zrzesza grupę fanów, która dla swojego idola zrobiłaby wszystko. I wiecie co? Już tu zaczyna się problem – bo z perspektywy fana, tak właściwie nigdy nie możemy mówić o jego sympatii względem danego twórcy, a względem własnego wyobrażenia o nim. Twórca w internecie kreuje swój wizerunek na taki, jakim chce go kreować. Pokazuje to, co chce pokazać. Nawet w przypadku wysokiej częstotliwości wrzucania treści, każdy post, każdy tiktok, każde story jest selektywnie dobrane i nie pojawia się przypadkowo. „Ale przecież Julka jest taka naturalna i spontaniczna” – nie, nie jest. Chce, żebyś ją taką odbierała. I najwidoczniej jej się to udaje.
Aż chciałoby się powiedzieć: „kiedyś tego nie było, to jest dopiero teraz”, bo „za naszych czasów” spotkania z influencerami nie były nigdy aż tak uformowane. Jeśli zastanawiasz się, jak wygląda meet and greet u Julii Żugaj – już Ci mówimy. Chcesz nagrać tiktoka? Maksymalnie 15 sekund, z jednym z narzuconych dźwięków. Zdjęcia możesz zrobić 4, w tym jedno instaxem. Chesz powtórzyć to, na którym źle wyszłaś? Okej, ale usuń poprzednie. A, i koniecznie przy Julce i Kamilu, którego postaci, a tym bardziej jego obecności na tych spotkaniach nadal nie zrozumiałyśmy. (źródło: https://www.tiktok.com/@juliazugaj.forfun)
Cały fenomen Julii Żugaj przybiera pomału formę jakiegoś eksperymentu społecznego – to pierwsze, co nam się nasuwa, widząc absurdalne zasięgi i zasady, które nawet nie zrażają uczestników tej farsy. Od influencera, który kreuje swoje treści do dzieci, czyli do naprawdę bardzo młodej i bardzo nieukształtowanej publiki, wręcz wymagałoby się wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny. W końcu nam, dorosłym, odmówienie pozdrowień przez twórcę X, nie zrobi takiej wyrwy na psychice, jak 11-letniej dziewczynce, która dzień w dzień, sukcesywnie mitologizuje pewną internetową postać i z obsesji na jej punkcie zrobiła swoje nowe hobby. Dopasowujmy przekaz do odbiorcy.
Money, money, money by ABBA playing in the background. Tworzenie contentu dla dzieci to jedno, ale monetyzowanie go w świadomy, wręcz wyrachowany sposób – to drugie. Bo w końcu jak inaczej nazwać określanie konkretnych zasad spotkań meet and greet, które zakrawają o mechaniczne i przedmiotowe podejście do fanów? Przy tak dużej i wiernej społeczności, wręcz WYPADA wyjść fanom na przeciw i okazać wdzięczność w postaci poświęconego czasu. I nie, nie będziemy słuchać tłumaczeń „to dlatego, żeby wszyscy zdążyli”. Można to obejść – podzielić fanów na godziny, limitować wejścia, częściej organizować spotkania. Ale pomysły na udoskonalenie spotkań zostawmy może osobom od PR’u.
Zastanawia nas jedno: gdzie w tym wszystkim są rodzice? Dlaczego opłacają dzieciom obozy z influencerką, która intencjonalnie żeruje na naiwności młodych dziewczynek, grając im na emocjach? Dlaczego nie kontrolują treści mitologizujących Julię Żugaj, które ich dzieci, zarówno konsumują, jak i publikują? W erze naszego niepojętego uwiązania do internetu, które rośnie z pokolenia na pokolenie, wysyłając dziecko na obóz skupiony właśnie na podsycaniu zainteresowania wokół internetowej kreacji człowieka, robisz krzywdę temu dziecku. Zapisz je na obóz taneczny, siatkarski, konny – na pewno wyciągnie z niego więcej niż z turnusu żugajek. No chyba że nad wyraz cenisz umiejętność odtwarzania układów z TikToka i pozwalasz, aby Twoje dziecko wkręcało się w internetowe dramy wokół sztucznie wykreowanej osobowości w sieci.
zdjęcie główne: @juliazugaj
źródło zrzutu ekranu: https://www.tiktok.com/@juliazugaj.forfun
Kim jest redakcja BOSSIER? To kobiecy skład, w którym każda jest zupełnie inna. Łączy nas jednak podobny światopogląd i chęć szerzenia tych samych wartości, bo wierzymy, że takich osób jak my, jest jeszcze więcej!
Dzięki zestawieniu tylu światów i osobowości jesteśmy przekonane, że każda z Was odnajdzie w BOSSIER coś dla siebie i będzie mogła utożsamić się z nami.
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI