Dołącz do #bossiercommunity – zapisz się do newslettera i zdobądź wyjątkowe materiały!
Jedni mówią, że szkoła średnia to był najlepszy czas w ich życiu, a drudzy, że najgorszy. Wydaje mi się, że ja jestem tak pomiędzy. Poznałam tam świetnych ludzi, ale wiele sytuacji sprawiło, że nie będę jakoś super wspominać mojego liceum. Te kilka lat temu chciałabym wiedzieć, to co wiem teraz. Szczerze? Nie ma złotej rady na przetrwanie szkoły, ale te tipy mogą w tym znacznie pomóc!
Banał – ale kurde! Przez natłok tych wszystkich szkolnych obowiązków, bardzo łatwo jest się zatracić. Fajnie jest być dobrym w nauce, ale jeszcze lepiej jest się rozwijać na innych płaszczyznach. Śpiewasz, tańczysz, rysujesz, jeździsz konno czy pływasz – zajebiście. Na wszystko znajdzie się czas, a organizacja to podstawa. Nie warto rezygnować z treningów czy zajęć na rzecz jednej kartkówki. Zapisz się z kumpelą na pilates albo na kurs lepienia z gliny i enjoy your time!
Naucz się odpoczywać! Nieproduktywne popołudnia też są potrzebne. Nie da się robić zawsze wszystkiego na 120%, bo się zajedziesz. Zaplanuj sobie raz na jakiś czas nawet kilka godzin bez telefonu i innych rozpraszaczy. Tak, bez telefonu, o to właśnie chodzi. Zobaczysz jak dobrze to robi dla głowy. Idź na spacer, przeczytaj książkę, pomedytuj, zrób journaling. Po prostu odpocznij, nie myśl przez chwilę o tym, że musisz się znowu uczyć. Świat się nie zawali jak usiądziesz do tego za godzinę czy dwie.
Jestem ostatnią osobą, która zrezygnowałaby z imprezy czy spotkania ze znajomymi. To, że wyjdziesz w piątek na miasto, nie sprawi, że nie zdasz matury. Balans jest mega ważny. Trzeba znaleźć czas na znajomych i na naukę. Serio, na starość chcesz wspominać, że całe liceum przesiedziałaś w książkach? Może i dostaniesz z jednego sprawdzianu gorszą ocenę, ale wspomnienia zostaną z Tobą na całe życie.
Szczerze, to jest chyba najlepsze co możesz zrobić dla swojego zdrowia psychicznego – po prostu odpuścić. Nie jesteś alfą i omegą, nie zawsze czujesz się na 100% dobrze i wcale nie musisz. Nie masz siły? Nie ucz się na ten sprawdzian. Nie jesteś w stanie wstać na lekcje rano? Zostań w łóżku i zrób sobie dzień wolny. Nie zdążyłaś przerobić całego materiału na ten test? Okej, lepsze 75% niż 0%. Żyjemy w świecie bardzo zero-jedynkowym, wszystko albo nic, a zapominamy, że zrobienie czegokolwiek, zawsze będzie lepsze niż brak działania.
Oczywiście, problem pojawia się w momencie, gdy nagminnie nie masz siły, energii i chęci do nauki czy wyjścia z domu. Wtedy warto zacząć od zrobienia badań krwi i konsultacji z psychologiem, by poznać źródło problemu.
Girl, z własnego doświadczenia mówię Ci – nie rób sobie tego. Miałam do tego tendencję zwłaszcza w liceum i za każdym razem (dosłownie za każdym razem) tego żałowałam. Zrób sobie listę z rzeczami do zrobienia i regularnie po prostu to rób. Tak czy tak, prędzej czy później, będziesz musiała to zrobić. Lepiej od razu mieć to z głowy. Zdecydowanie pomaga mi wykreślanie zrobionych tasków. Po prostu mnie motywuje. Zacznij sobie od prostszych, krótszych obowiązków i jak już się wkręcisz to leć z resztą. Ty z przyszłości na pewno sobie za to podziękujesz.
Wydaje się, że od września do maja jest mnóstwo czasu, ale potem wychodzi, że nie wyrabiasz się się z nauką bieżącego materiału i powtórkami do matury. Daj sobie spokój z przedmiotami, które Cię nie obchodzą. Na biolchemie geografia i fizyka czy na humanie biologia i chemia, są Ci potrzebne jak świni siodło (XD). Skup się na swoich priorytetach i zadbaj o swoją głowę. Wybierz rozszerzenia z przedmiotów wymaganych na rekrutacji na studia i to na nich się skup. Na obowiązkowe przedmioty naucz się tak, jak umiesz i tak, żeby je zdać – nie nakładaj na siebie dodatkowej presji związanej ze zdaniem ich na maxa.
Znam takich co chcieli mieć 100% frekwencji w szkole, mimo, że to absolutnie nic nie daje. Sory, ale nie wierzę, że nigdy nie chorujesz, nie masz jakiegoś wyjazdu czy wizyty u lekarza albo, że… po prostu Ci się nie chce. Wiesz ile ja miałam frekwencji? Dokładnie 62%. Zdałam? Zdałam. Czy jestem dumna? Może niekoniecznie jest się czym chwalić, ale chcę przez to pokazać, że pomimo nieobecności można matury napisać na ponad 80% z przysłowiowym „palcem w dupie”. Dużo efektywniej uczyło mi się w domu czy w bibliotece, więc pilnowałam frekwencji tak, aby bez problemu zdać ze wszystkich przedmiotów i nie mieć zaległych sprawdzianów.
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie czuł się źle z powodu gorszej oceny. No i po co? Serio pamiętasz te wszystkie jedynki czy dwójki? To będziesz pamiętać za 20 lat? Może miałaś gorszy dzień, może coś Ci się pomyliło, a może po prostu się nie nauczyłaś. Zamartwianie się nic Ci nie da. A czerwony pasek? Cały rok harowania za dyplom na koniec roku i 50 zł do księgarni. Oprócz chorej presji i satysfakcji nic to nie wnosi. Daj sobie spokój i rób tyle ile jesteś w stanie. Nie fiksuj się na punkcie cyferek.
Jasne, każdy ma prawo mieć gorszy dzień, wkurzyć się czy po prostu źle się czuć, natomiast nie daje to przyzwolenia na wyżywanie się na uczniach, a niestety tak się często dzieje w szkołach. Na palcach jednej ręki mogę policzyć nauczycieli kompetentnych, z pasją i po prostu fajnych ludzi, których spotkałam na swojej drodze. Takich, który mieli świetne podejście, potrafili w ciekawy sposób przekazać wiedzę, jednocześnie będąc miłym i pomocnym. Niestety, zdecydowana większość to osoby, które na każdej lekcji przelewały swoje frustracje na uczniów. Ciągłe pretensje, robienie problemów o nic, zbędne komentowanie – to wszystko było na porządku dziennym, a podjęcie jakiejkolwiek dyskusji kończyło się sprowadzeniem do parteru. Niestety tak wygląda codzienność wielu uczniów. Nie bój się odezwać. Nauczyciel ma tylko pozorną władzę. Nikt nie ma prawa Cię upokarzać, więc jeśli Twoje granice zostaną przekroczone –nie dawaj na to cichej zgody.
Szkoła to tylko pewien etap, który za chwilę się skończy i będziesz go wspominać dobrze albo totalnie nie. Jednak wiesz, co jest najważniejsze? On minie. Kiedyś w końcu, ale minie. Dla jednych to najlepszy czas w życiu, a dla innych wręcz przeciwnie. Nieistotne, czy to podstawówka, liceum czy technikum – bo jeśli myślisz, że szkolne dramy skończą się wraz z wiekiem to grubo się mylisz. Ludzie wcale nie są dojrzalsi. Wiesz co? To tylko szkoła. Serio, nie ma co brać tego wszystkiego tak na poważnie. Overthinking nic ci tu nie da. To samo tyczy się ocen. Nie rozpamiętuj złych wyników, nie myśl „a co by było gdyby”, bo płakanie nad rozlanym mlekiem nic nie wniesie. Stało się, a oceny nie świadczą o Twojej wartości.
Wiem, że łatwiej jest mówić niż zrobić i pewnie te kilka lat temu jakbym to przeczytała to… nie wdrożyłabym tego w życie 🙃 To są moje doświadczenia i moje wnioski. Wiadomo, że każdemu podpasuje co innego, więc podchodźcie do tego z dystansem. At the end of the day, pamiętajcie – za 10 miesięcy znowu wakacje. Go girls, dacie radę!
autorka: Oliwia Jaremba
zdjęcie główne: @aleksandraastepien
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI