mental health
05.01.2023
Jestem zakochana sama w sobie
Dołącz do #bossiercommunity – zapisz się do newslettera i zdobądź wyjątkowe materiały!
Zakochałam się. Autentycznie nie mogę przestać myśleć o tej osobie. Chcę spędzać z nią cały swój czas, snuć wspólne plany na przyszłość i być najbliżej jak się tylko da. Nie ma stresujących motyli w brzuchu, czuję komfort z przebywania razem, akceptację i pełne zaufanie. Chcecie wiedzieć kim jest ten szczęściarz? Jestem nim ja sama.
Wychowywałam się w katolickiej rodzinie. Co wieczór tata czytał mi Biblię dla dzieci do snu. Pamiętam, jak przy słowach “kochaj bliźniego swego jak siebie samego” spytałam go: ale jak można kochać samą siebie? Odpowiedział mi, że to najważniejszy rodzaj miłości i od niego wszystko się zaczyna. Najpierw muszę zadbać o swoje szczęście i dobre relacje ze sobą, żeby móc dzielić się tym co najlepsze z innymi. Byłam za młoda, żeby zrozumieć jego słowa, ale dorosłam do nich. Szłam przez życie wiedząc jak zdrowy potrafi być egoizm.
Mam świadomość, że mój przypadek może być wyjątkiem od reguły. Zdarza się, że rodzice w procesie wychowywania zapominają o kwestiach związanych z budowaniem miłości do samego siebie, bądź traktują je drugorzędnie, ucząc, że komfort innych jest ważniejszy od własnego. “Nie bądź egoistą, ustąp miejsca na huśtawce i podziel się zabawkami”. Nie zamierzam tu nikogo winić, wiem, że tym słowom przyświecały same dobre intencje. Bo to nie w rodzicach upatruję winy a w społeczeństwie, które na słowo “egoizm” się wzdryga. Dlatego przypominam: stawianie własnego komfortu na pierwszym miejscu nie jest równoznaczne ze zrujnowaniem dobrego samopoczucia osób trzecich.
Niby do zakochania jeden krok, a jednak nie zawsze jest nam z nim po drodze. Miłość nie zakwitnie samoistnie, potrzebuje pielęgnacji. Na start potrzebna będzie akceptacja. Idąc słowami psychologa Carla Rogersa: “dopiero kiedy akceptuję siebie samego, mogę się zmieniać”. Żeby pomóc miłości, trzeba najpierw przytulić do serca to, co doskwiera nam w sobie najbardziej. Pomocna będzie zmiana perspektywy, ze szczegółowej na ogólną. Spójrz na siebie, jako całość. Skupiaj swoją uwagę na tych aspektach, które cenisz w sobie najbardziej.
Dopuszczenie do głosu swoich potrzeb to kolejny krok na drodze samomiłości. Ile razy Twoim działaniem kierowały pragnienia innych osób i Twoja potrzeba zadowolenia ich? Przekładamy własne cele i marzenia, mając nadzieję, że jeszcze przyjdzie na nie czas. To tak, jakbyś stała w kolejce i co rusz wpuszczała innych przed siebie. Lepszy moment niż teraz nie nadejdzie. Stwórz własną listę priorytetów, zastanów się jakie wartości są w Twoim życiu najważniejsze. Za każdym razem gdy wpadniesz w wir pomagania innym, spójrz na tą listę i zastanów się, czy nie zapomniałaś o realizacji swoich celów.
Kolejnym punktem na liście jest postawienie granic osobistych i pilnowanie ich nienaruszalności. Gdyby w Twoim domu pojawił się nieproszony gość, próbowałabyś się go pozbyć, a w ekstremalnych przypadkach, zadzwoniłabyś po policję. Gdy ktoś narusza Twoją przestrzeń psychiczną, należy postąpić tak samo. Granice są przepustką do zadbania o swój komfort i bezpieczeństwo. Pamiętaj, że kluczowa jest tutaj komunikacja. Granice każdego człowieka przebiegają gdzie indziej, dlatego tak ważnym jest rozmowa o swoich potrzebach oraz obawach.
Samobiczowanie się za każde potknięcie donikąd nie prowadzi. Perfekcja jest przeżytkiem. Bądź wystarczająco dobra, tak jak możesz w tym momencie, z myślą, że kolejnego dnia spróbujesz wspiąć się wyżej. Postaw sobie margines błędu, jaki możesz popełnić. Nie bądź na siebie zła! Im większą pomyłkę popełniasz, tym cenniejszą lekcję z niej zyskasz.
Zakochiwanie się to proces. Ten stan nie pojawi się z dnia na dzień w Twoim sercu. Daj sobie czas na pokochanie siebie.
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI