BE BOSSIER
16.05.2023
Work-life balance, czyli żyj dziewczyno
Dołącz do #bossiercommunity – zapisz się do newslettera i zdobądź wyjątkowe materiały!
Słysząc określenie “work-life balance”, co przychodzi Ci na myśl? Z definicji, to równowaga pomiędzy życiem prywatnym, a zawodowym. Tylko, czy w obecnych czasach ta równowaga ma rację bytu? Czy w świecie, w którym kładzie się ogromny nacisk na osiągnięcia, a słowo produktywność atakuje nas z każdej strony, jesteśmy w stanie wyważyć swoje życie w taki sposób, by czuć pełną satysfakcję na obu płaszczyznach? Czy jesteśmy w stanie wyzbyć się wyrzutów sumienia delektując się po pracy słodkim nicnierobieniem? Niewątpliwe jest to cholernie trudne do osiągnięcia, ale sama świadomość tego, że nie samą pracą się żyje jest pierwszym krokiem do tego, by zadbać o siebie na wielu polach.
Od kiedy pamiętam byłam sfocusowana na tym, by rozwijać się zawodowo. Kocham swoją pracę w social mediach pod wieloma względami. Jednym z nich jest brak rutyny, mój każdy dzień wygląda zupełnie inaczej, dzięki czemu nie odczuwam nudy, znużenia, a 8 godzin mija mi niezwykle szybko. Kolejnym powodem jest rozwój, który zapewnia mi działanie w internecie. Poza byciem influencerem prowadzę także agencję social media, platformę motywacyjną, a w ciągu kilku miesięcy startuje moja marka odzieżowa. Jak sobie o tym myślę z jednej strony rozpiera mnie duma i jestem otwarta na nowe wyzwania, z drugiej strony pojawia się myśl: girl, po co Ci to było…nie masz jeszcze DOŚĆ? Pomimo tego, że zawód influencera jest odbierany jako uprzywilejowany, praca w tej branży niesie za sobą ogromną presję, która głównie wiąże się z ciągłym byciem online, tworzeniem, odpowiadaniem na trendy i relacjonowaniem swojego życia. To ten typ pracy, który ciężko oddzielić od życia, a jednak przekonałam się, że warto to zrobić.
Bez względu na to jak bardzo kochasz swoją pracę, jak bardzo chcesz się w niej rozwijać musisz znaleźć czas dla siebie, bo inaczej stracisz tę miłość, pasję i chęć rozwoju. Niestety domeną ludzi ambitnych jest to, że chcą więcej, lepiej wpadając w wir produktywnego i szybkiego życia dążąc do wyznaczonych celów, których osiągniecie nie przynosi ostatecznie oczekiwanej satysfakcji. Najlepszym tego określeniem jest błędne koło, które polega na stawianiu nowych celów, osiąganiu ich i stawianiu kolejnych. W momencie, w którym zauważyłam, że powoli tracę pasję do tego, co kiedyś sprawiało mi ogromną przyjemność, zrozumiałam, że tkwię w pułapce braku życiowego balansu.
Chcę Wam nakreślić kilka ważnych dla mnie punktów, które pomagają mi walczyć z brakiem równowagi i stawiać granice, kiedy kompletnie o tym zapominam.
Za każdym razem, gdy siadałam na kanapie, szłam na spacer, jakieś zadanie zajmowało mi więcej czasu niż zakładałam czułam się WINNA. Miałam przed oczami jak rozjeżdża się cały zaplanowany harmonogram dnia i będę musiała nadganiać kolejne obowiązki. Dochodziło do tak absurdalnych sytuacji, że irytowała mnie rozmowa z mężem, który chciał miło spędzić ze mną czas opowiadając o czymś dla niego ważnym, ja natomiast chciałam by mówił szybciej, zwięźlej i konkretniej. Nie byłam też w stanie REALNIE i WARTOŚCIOWO odpoczywać, nie byłam w stanie się odciąć i uspokoić przebodźcowanego organizmu. Konsekwencją tego była mniejsza kreatywność, rozdrażnienie i rozproszona uwaga. Polecam w ciągu dnia skupić się na sobie samym choć godzinę – poczytać książkę, pójść na spacer, posłuchać podcastu. Musimy pozwalać sobie na małe guilty pleasure, bo inaczej nie starczy nam siły na codzienne funkcjonowanie. ODPOCZYNEK jest potrzebny, nie możesz czuć się winna, że potrzebujesz większej ilości snu lub oderwać głowę, gdy czujesz się przebodźcowana.
W moim przypadku wyznaczenie stałych godzin pracy okazało się być na wagę złota, bo ponownie zaczęłam mieć kontrolę nad moim życiem. Oczywiście zdarza się, że niekiedy muszę dopiąć pewne kwestie i zostać chwilę dłużej, ale to nauczyło mnie świetnej organizacji dnia. Porównując pracę w określonych godzinach z planem dnia, który był niezwykle chaotyczny, a obowiązki rozłożone na cały dzień począwszy od rana, do późnego wieczora – ciężko było wówczas wyznaczyć te realne granice skupiania się na pracy i życiu prywatnym. Na korzyść okazała się też praca w biurze, czyli odrębnej przestrzeni, która stricte kojarzy mi się z pracą. Gdy działałam tylko i wyłącznie w domu nie było dla mnie tej granicy i miałam poczucie, że cały czas spędzam pracując.
Dążąc do work-life balance warto jest wyznaczyć sobie podstawowe kategorie zadań: PRACA, OBOWIĄZKI PODSTAWOWE, CZAS DLA SIEBIE. Często dzielimy życiowe obowiązki na 2 kategorie: praca i cała reszta. Podstawowe czynności, które musimy wykonać w ciągu dnia takie jak: sprzątanie w domu, ugotowanie obiadu, sen, poranna higiena, wizyta u lekarza czy płacenie rachunków to nie jest czas wolny. Podkreślam, to nie jest CZAS DLA NAS. To po prostu kolejne obowiązki, którymi musimy się zająć, ale nie mają nic wspólnego z odpoczynkiem. Przy braku balansu i ogromnej presji zdarza się, że zaniedbywałam nawet te podstawowe czynności. Mój sen był zaburzony, czułam niepokój, zapominałam o tym, by zjeść – jeśli obserwujecie u siebie coś takiego, potraktujcie to jako RED FLAG.
Myśląc o nich przez długi czas miałam przed oczami tylko aspekty związane z pracą i osiągnięciami. Okay, sukces na płaszczyźnie zawodowej jest ważny, ALE rodzina jest dla mnie ważniejsza. Gdy wpadam w pęd, gonitwę zadań i dopinanie deadline’ów nie zapominam o tym, że są rzeczy ważniejsze. Spędzanie czasu z bliskimi dobrze oddziaływuje na moje zdrowie psychiczne. Poza celami zawodowymi dobrze jest mieć także cele prywatne, wtedy pojawia się poczucie spełnienia na tych dwóch płaszczyznach.
Słucham swojego organizmu – to on najlepiej komunikuje swoje potrzeby. Druga kwestia to otoczenie. Jeśli Twój partner daje znać, że obserwuje niepokojące sytuacje, nie bagatelizuj sygnałów, tylko pochyl się nad nimi przez moment i wyciągnij wnioski. W odnalezieniu tej niezbędnej równowagi zdecydowanie może pomóc partner, nie wstydźmy się tego.
Dzięki temu, że zarówno ja, jak i mój mąż prowadzimy własne firmy – wiemy z czym to się wiąże. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że nie zawsze ta równowaga jest możliwa, ale jesteśmy wyczuleni na to, by komunikować sobie nawzajem, gdy jedna lub druga strona zahacza o skrajności. Zrozumienie i komunikacja w związku są niezwykle istotne i pomagają w ułatwieniu sobie codziennego funkcjonowania. Partner, który kończy pracę o 16.00 i wymaga od nas tego samego, pomimo tego, że musimy poświęcić jeszcze chwilę czasu na obowiązki, które pomagają nam w zawodowym rozwoju może być tym, co wpędza nas w ciągłe poczucie winy. Rozmowa i ustalenie sobie pewnych rozwiązań to wówczas podstawa w budowaniu obiecującego związku.
Work-life balance to bardzo subiektywna kwestia. Niektórzy z nas potrzebują więcej czasu dla siebie, by osiągnąć życiowy balans, niektórzy tego czasu potrzebują mniej. Z doświadczenia wiem, że są w naszym życiu etapy, kiedy przeważa jedno lub drugie. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że aby osiągnąć zawodowe cele, które są dla mnie bardzo ważne, muszę poświęcić częściowo życie prywatne i bardziej poświęcić się na płaszczyźnie zawodowej. Z drugiej strony, kiedy zaczynam tracić pasję do tego, co robię w pracy, pozwalam sobie na więcej odpoczynku i oderwanie od codziennych sprawę. Grunt to znaleźć dla siebie złoty środek i przede wszystkim być dobrym obserwatorem samego siebie.
Matka założycielka platformy Bossier, marki modowej Ossier, agencji social media Cheers Stories oraz influencerka. Człowiek orkiestra i strażniczka estetyki zawsze chętna do działania. Jest jednocześnie otwartą i pewną siebie kobietą, a także introwertyczną domatorką oglądającą “Gossip Girl” i “Sex and the city” przynajmniej raz w roku.
Kocha modę, dekorację wnętrz i TikTokowe trendy, ale najbardziej na świecie kocha swoje koty Gustawa i Carlę (no i ewentualnie swojego męża).
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI