Dołącz do #bossiercommunity – zapisz się do newslettera i zdobądź wyjątkowe materiały!
Według teorii psychologa Leona Fistingera, 10% wszystkich naszych myśli jest nacechowana różnego rodzaju porównaniami – rzeczy między sobą, innych ludzi względem siebie i nas samych. W praktyce oznacza to, że chcąc nie chcąc, porównania w naszej głowie tworzą się i będą się tworzyć, więc tiktokowe teorie spod znaku „nie porównuj się” w dużym stopniu są… bujdą. Wniosek jest jeden: kyrie eleison.
Żebyśmy nie zrozumiały się źle – ten tekst nie ma na celu gloryfikacji porównywania się i dodatkowego nakłaniania Was do tego. Nie. Chcemy pokazać Wam różnicę między zdrowym porównywaniem, które może nieść za sobą siłę sprawczą i motywować, a toksycznym zestawianiem swojego wizerunku, charakteru, umiejętności z cudzymi cechami wynikającym z niepewności siebie i zaburzonego poczucia wartości.
Porównania mają jedną podstawową cechę: są dla nas punktem odniesienia i pozwalają stwierdzić „jak nam idzie”. Mogą nas popychać do pozytywnych zmian (zwłaszcza jeśli mamy tendencje do rywalizacji), napędzać rozwój i zachęcać do wychodzenia ze swojej strefy komfortu. Jednak nie zawsze porównujemy się do „lepszych” – często dochodzi również do porównania w dół, czyli zestawiania naszych cech czy sytuacji z case’ami tych osób, które mają od nas gorzej. Z jednej strony, może nas uczyć to wdzięczności za rzeczy i status życia, ale mimo to, musimy pamiętać, że to nadal schemat kompensacji, dający bardzo niestabilny obraz sytuacji. Wystarczy, że porównamy się z kimś „lepszym” i nasza samoocena… znowu spadnie w dół.
Nie wymyśliłyśmy tego określenia – Theodore Roosevelt to zrobił. I jest maksymalnie trafne, bo w końcu, ile razy zdarzyło Ci się porównać swój związek do idealnej relacji, którą widziałaś w filmie? Jak często zastanawiasz się, co by było, gdybyś była podobna do tej jednej dziewczyny? Nie musisz nic mówić, bo same domyślamy się odpowiedzi. Kurde, laski! Wbijmy sobie w końcu do głowy, że często czujemy się dobrze ze sobą do momentu, gdy się z kimś porównamy. Zapamiętajmy, że porównanie zabija radość z codzienności, wyborów i podkopuje nasze poczucie wartości.
Czy da się całkowicie wyeliminować porównywanie się do innych? Jeśli uważnie przeczytałaś wstęp, pewnie już wiesz, że nie, ale jednak są sposoby, które ograniczają zaniżanie swojego poczucia wartości i pomagają wyeliminować toksyczne schematy związane z porównywaniem się do innych.
To podstawowa myśl, którą trzeba sobie mocno zakorzenić w głowie. Każdy z nas wychodzi z domu z innym bagażem doświadczeń, z innymi przyzwyczajeniami i mocnymi stronami, więc nie ma absolutnie żadnej możliwości, by być na takim samym poziomie w różnych dziedzinach. Jedni będą mieli lepszą sylwetkę, drudzy fajniejsze życie prywatne, a jeszcze inni dobrze płatną pracę. Będzie tak, jak ustawisz sobie priorytety, czyli w skrócie – jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.
Nie zaskoczymy Was stwierdzeniem, że social media są bańką i często nie mają za wiele wspólnego z prawdą. A mimo to, nadal łapiemy się (tak, my też) na tym, że porównujemy się do twórców internetowych. Warto zacząć od obserwacji swoich myśli – jeśli widzisz, że nadmiernie porównujesz swój wygląd, styl życia i status materialny do konkretnych osób w sieci, to moment by się zdystansować, a nawet odobserwować ten profil. Pamiętaj, że w social mediach widzimy zaledwie ułamek dnia danej osoby, jeszcze ten najlepszy. A porównywanie swojego najgorszego momentu z czyimś najlepszym to przepis na totalny spadek samooceny.
Mówiąc o porównywaniu się, na myśl od razu nasuwa nam się porównywanie z innymi. A co, gdyby… porównać się z sobą z przeszłości? To jedyny sposób, za pomocą którego możemy obserwować siebie i swój faktyczny progres, bo masz prosty i klarowny punkt odniesienia – to, jak Ci kiedyś „szło” z tym jak idzie Ci teraz!
A co, gdyby to wszystko przenieść na grunt szkolny? Świeżo rozpoczęty rok szkolny, a z nim… tyrada porównywania się do innych. Bogatszych, ładniejszych, bardziej uzdolnionych osób ze szkoły, od których tak bardzo się różnisz, co być może… stwarza im powód do hejtu. Jeśli chcesz wiedzieć, jak radzić sobie z nim radzić podrzucamy nasz artykuł o hejcie i polecamy zobaczyć najnowszego reelsa, w którym gadamy o naszych doświadczeniach z nim związanych.
zdjęcie główne: @agulax
Entuzjastka mody nurtu high fashion, miłośniczka niszowych perfum i piercingu, a przede wszystkim – estetka. Pewna siebie, a jednocześnie empatyczna i zawsze zaangażowana w rozmowę, najlepiej jeśli dotyczy ona samorozwoju, biznesu albo… piesków. Wierzy, że pisanie jest rodzajem ekspresji artystycznej, ale głównie – formą terapii.
W alternatywnej rzeczywistości jest jak Harvey Specter z „Suits”. Nie lubi dwóch rzeczy – small talku i matchy na zwykłym mleku. Kocha za to książki z półki „rozwój osobisty”, pole dance, marynarki oversize i letnie wieczory spędzane w mieście.
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI
DOŁĄCZ DO NAS
I ZYSKAJ DOSTĘP DO WYJĄTKOWYCH TREŚCI